Drodzy Czytelnicy, sięgnęliśmy do archiwum naszych gazet sprzed lat i znaleźliśmy ciekawe artykuły publikowane w tym czasie.
Echo 1998
Sieradzkie epitafia katyńskie
Wśród ofiar katyńskiej zbrodni, popełnionej wiosną 1940 roku przez radzieckie NKWD
na bezbronnych jeńcach polskich znalazło się około 300 osób związanych z naszym terenem służbą, urodzeniem bądź zamieszkaniem.
Leon Krawczyk – funkcjonariusz Straży Więziennej, więzienie w Drohobyczu, zduńskowolanin. Urodził się 11 kwietnia 1909 r. w Zduńskiej Woli. W latach trzydziestych pracował w więzieniu w Drohobyczu, był tam wykładowcą. Po 17 września 1939 r. został uwięziony przez Rosjan i osadzony w najcięższym obozie dla polskich jeńców wojennych w Ostaszkowie. Wiosną 1940 r. został wywieziony z obozu do miejsca kaźni w Kalininie. Następnie został zamordowany w siedzibie kalinińskiego NKWD przez stalinowskich oprawców strzałem w tył głowy. Spoczywa w zbiorowej mogile jeńców polskich na cmentarzu
w Miednoje.
Złote medale dla „Zwolteksu” i dla „Izolacji”
W Sali Białej Urzędu Miejskiego w Poznaniu wręczono w piątek 23 stycznia certyfikaty „Dobre, bo polskie”. Wśród trzynastu laureatów tych prestiżowych nagród znalazła się także Fabryka Wyrobów Frotowych i Kocowych „ZWOLTEX” S.A. ze Zduńskiej Woli.
Firma w zeszłym roku również otrzymała certyfikat tego konkursu. To dla niej sygnał, że jest mocno osadzona na wymagającym wielkopolskim rynku.
Zduńskowolskie przedsiębiorstwo Materiały Izolacyjne IZOLACJA S. A. nagrodzone zostało złotym Medalem Międzynarodowych Targów Budownictwa BUDMA ‘ 98 w Poznaniu. Firma otrzymała medal za gonty papowe na welonie szklanym – „Gonty Orła”.
Konkurs organizowany jest po raz piąty, a jurorami byli czytelnicy „Gazety Poznańskiej”, którzy głosowali na dobre produkty polskie.
Echo 1997
Sieradzkie epitafia katyńskie
Wśród ofiar katyńskiej zbrodni, popełnionej wiosną 1940 roku przez radzieckie NKWD na bezbronnych jeńcach polskich znalazło się około 250 osób związanych z naszym terenem służbą, urodzeniem bądź zamieszkaniem.
Robert Karol Ceimer – podporucznik piechoty rezerwy, 44 pułk piechoty w Chełmie Lubelskim, zduńskowolanin. Urodził się w 1908 roku w Zduńskiej Woli. Po ukończeniu gimnazjum w Łowiczu, studium w Warszawie, rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego które musiał przerwać z chwilą wybuchu wojny. Stopień podporucznika uzyskał po ukończeniu Szkoły Podchorążych w Gródku Jagiellońskim ze specjalnością obsługa ciężkich karabinów maszynowych i przydziałem do 44 pułku piechoty w Chełmie Lubelskim. W wyniku działań wojennych znalazł się na Kresach Wschodnich. Tam, w związku z agresją na te tereny Armii Czerwonej, po 17 IX 1939 r. dostał się do niewoli sowieckiej. Początkowo znalazł się w więzieniu w Charkowie, później Kozielsku, na koniec w Katyniu i tam zamordowany strzałem w tył głowy. W 1943 r. został ekshumowany. Znaleziono przy nim listy do rodziny.
Muzeum w darze…
Klub Kolekcjonerów działający przy Domu Kultury „Lokator” w Zduńskiej Woli
od początku swego istnienia czynnie współpracuje z tutejszym Muzeum Historii Miasta Zduńska Wola. Od wielu lat organizowane są wspólne akcje których celem jest zbieranie i pielęgnowanie pamiątek związanych z historią naszego miasta. Kolekcjonerzy chcą aby gromadzone przez nich eksponaty znalazły się w miejscu najbardziej odpowiednim. Wśród ofiarowanych Muzeum pamiątek z dziejów miejscowego kolarstwa znalazły się: fotografie, dyplomy, proporce, odznaki. Wyjątkowo cenne są dary dotyczące Zduńskowolskiego Klubu Kolarskiego z lat trzydziestych, m.in. zdobyty przez kolarzy ZKK żeton za zajęcie II-go miejsca w wyścigu na trasie Łódź-Kalisz-Łódź, legitymacja członkini ZKK z 1930 roku. Pamiątki można oglądać na organizowanych przez Klub i Muzeum wystawach.
„Echo1995/1996”
Parafia Ewangelicko-Augsburska
Historia gminy ewangelicko-augsburskiej w Zduńskiej Woli sięga początków dziewiętnastego stulecia i wiąże się z rozwojem osadnictwa na terenie dóbr należących do Stefana Złotnickiego. Dziedzic miasta ofiarował gminie plac pod budowę kościoła, 50 tysięcy cegieł, 20 belek
i 1.200 złp. Na utrzymanie pastora przeznaczył około trzech mórg ziemi, blisko morgę łąki. Dodatkowo zadeklarował 6.000 złp zapisując je na zduńskowolskich dobrach, Powyższa kwota miała być nienaruszalna, natomiast odsetki w wysokości 5 % – wypłacane corocznie, tworzyć pensję pastora.
Stefan Złotnicki ofiarował także ewangelikom jeszcze jeden plac, z przeznaczeniem na cmentarz. Parafia ewangelicka została utworzona w roku 1827. Pierwszym pastorem został Wilhelm Biederman (…). W międzyczasie parafią administrowali inni pastorzy. 1 lutego 1984 roku obowiązki duszpasterskie powierzono Cezarowi Jordanowi. 15 kwietnia tego samego roku zwierzchnik kościoła ewangelickiego w Polsce dokonał ordynacji Cezarego Jordana na pastora zduńskowolskiej parafii. W okresie międzywojennym parafia ewangelicka skupiała około 7 tysięcy wiernych.
Medalowy „Zwoltex”
Zakład Wyrobów Frotowych i Kocowych „Zwoltex” S.A. brał udział w Międzynarodowych
Targach Konsumpcyjnych „Jesień’ 96” w Poznaniu. Na targach został uhonorowany pamiątkowym medalem „75-lecia Międzynarodowych Targów Poznańskich”.
Nowa farbiarnia
W październiku 1996 roku w Fabryce Wyrobów Frotowych i Kocowych „Zwoltex” S. A. uruchomiona została nowoczesna, wyposażona w angielską aparaturę podstawową i włoskie urządzenia towarzyszące, farbiarnia. Koszt tej inwestycji wyniósł blisko 4, 3 mln złotych. Na uroczystość otwarcia nowego obiektu zarząd „Zwoltexu” zaprosił m.in. ambasadora Wielkiej Brytanii w Polsce, władze wojewódzkie i miejskie, Radę Nadzorczą firmy.
„Echo” 1995
Nowy „Kolejarz”
„Po sześciu latach remontu, 11 lutego 1995 roku oddany został do użytku karszniczan Dom Kultury „Kolejarz”. 400 milionów starych złotych przeznaczyła Północna Dyrekcja Okręgowych Kolei Państwowych, po 300 milionów dołożyli Urząd Miejski w Zduńskiej Woli oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Sieradzu”.
Cegiełki na remont zakupili także mieszkańcy Karsznic, zaś remontu podjął się oddział fundacji „Semafor”. W budynku znajdują się: sala widowiskowa z dwoma garderobami i zapleczem scenicznym, pokój muzyczny, pokój do prób, hol z sanitariatami, kuchnia i ekologiczna kotłownia.
Zjechali do Zduńskiej Woli
W I Światowym Zjeździe Zduńskowolan zorganizowanym przez Towarzystwo Przyjaciół Zduńskiej Woli z różnych zakątków świata m.in. z USA, Szwecji, Kanady, Izraela i Francji przyjechało ponad 100 osób. (..) „Po uroczystym otwarciu zjazdu odbył się koncert artystów związanych ze Zduńska Wolą. W Muzeum Historii Miasta odsłonięta została pamiątkowa tablica, którą ufundowali przybyli goście, a wykonał ją miejscowy kamieniarz Cezary Dawidziak, natomiast najstarsi zduńskowolanie dokonali wpisu do Wieczystej Księgi Dobrodziejów Przyjaciół Muzeum Historii Miasta w Zduńskiej Woli”.
„Echo” 1995
Zduńskowolska Łaska
„Najdłuższa obecnie ulica największego w Sieradzkiem miasta, czyli zduńskowolska Łaska, w 1825 roku kiedy Zduńska Wola otrzymała prawa miejskie, nosiła nazwę ulicy Stefana. Takie właśnie imię nosił właściciel okolicznych dóbr i założyciel miasta Złotnicki Herbu Prawdzic. Natomiast będąca jej przedłużeniem i rozpoczynająca się na przeciwległym boku placu Wolności obecna ulica Sieradzka nazywana była wówczas ulicą Honoraty, czyli imieniem żony Stefana Złotnickiego. Swoją obecną nazwę ulica Łaska otrzymała po raz pierwszy po Powstaniu Styczniowym. W okresie międzywojennym nazywano ją ulicą Piłsudskiego, a w czasie II wojny światowej Niemcy „przechrzcili ją na Adolf Hitler Strasse”. W 1947 roku ostatecznie powrócono do nazwy Łaska. Jaka jest ta współczesna ulica Łaska ( z czerwca 1995 r.)? Spoglądamy na okazałą, narożną kamienicę w której od wielu lat mieści się księgarnia, ale przed wieloma laty kiedy budynek należał do Oskara Fercho, była tu kawiarnia. Następnie mijamy budynek Sanepidu. W 1911 roku Adolf Rathne otworzył tu hotel miejski. Idąc dalej, mijamy zakład zegarmistrzowski „U Trybika” i kamienicę w której urodził się Menachem Joskowicz, naczelny rabin Polski (…). Ulica Łaska kończy się do mostu Karsznickiego a tereny miejskie już graniczą z polami wsi Krobanówek.
TGV w Zduńskiej Woli
„O godz. 13.59 na stacji Zduńska wola zatrzymał się najnowocześniejszy, najszybszy pociąg na świecie – francuski TGV).Pociąg ważył 400 ton, wyruszył z Łodzi Fabrycznej i zatrzymał się w Zduńskiej woli na 13 minut w Zduńskiej Woli. Na jego powitanie przybyły setki zduńskowolan, kolejka retro i karsznicka orkiestra. Ten promocyjny kurs TGV zorganizowany został z okazji 150 – lecia kolei na ziemiach polskich.
Urodzinowy koncert
Pod koniec października w sali widowiskowej przy ul. Dąbrowskiego w Zduńskiej Woli odbył się koncert poświęcony jubileuszowi i 70-lecia nadania praw miejskich Zduńskiej Woli. Przy komplecie widzów przypomniano historię miasta oraz zaprezentowano celuloidowe taśmy z najważniejszych wydarzeń, m.in. wizytę w Zduńskiej Woli prezydenta RP w latach 1922-26 Stanisława Wojciechowskiego. W Muzeum Historii miasta otwarto wystawę „Dorobek Towarzystwa Przyjaciół Zduńskiej Woli”.
Kurier Zduńskowolski 1994 rok.
I zlot motocykli weteranów.
W lipcu 1994 roku na terenie ogródków działkowych przy ul. Wojska Polskiego odbyła się niecodzienna impreza dla pasjonatów motocykli. „Do udziału w zlocie zgłosiło się ponad stu uczestników z całej Polski oraz jeden uczestnik z Toronto (Kanada). Zaprezentowano ponad 80 motocykli wyprodukowanych przed 1965 r., bo takie właśnie m. in. były wymogi klasyfikujące do uczestnictwa w tej imprezie. Najstarszą maszyną zgłoszoną do prezentacji był „Triumph” produkcji niemieckiej z 1932 r., ponadto zaprezentowano kilka słynnych amerykańskich motocykli typu „Harley Davidson”, kilka starszych niemieckich BMW oraz wiele polskich udoskonalonych rękoma zapaleńców Junaków. Z naszego zduńskowolskiego „Koła” miłośników motocykli zgłosiło się również kilka ciekawych egzemplarzy m. in. dwa modele BMW, w tym, jeden model BMW R-4 z 1933 r. z bardzo nietypowym zawieszeniem przedniego koła na ćwierć eliptycznym resorze piórowym”. Zwiedzający imprezę mogli z bliska przyjrzeć się motocyklom, na specjalnie przygotowanych stoiskach sklepowych mogli zaopatrzyć się w okazjonalne koszulki i inne „drobiazgi”. Wydarzenie uświetnił występ zespołu blues-rockowego z Gliwic, grającego różne znane kawałki muzyczne.
Kurier Zduńskowolski 1994 rok.
W samo południe.
Skansen Lokomotyw i Urządzeń Technicznych mieści się w Zduńskiej Woli na terenie osiedla Karsznice. Oficjalnie otwarty dla zwiedzających został 11 listopada 1993 r. po pracach trwających od 1989 r. na terenie Zakładu Taboru w Karsznicach: „Ostatni parowóz wygaszono tu prawie
30 lat temu. Monstrualny kolos, piekielna – buchająca dymem i parą maszyna, posłuszna ruchowi ręki i woli maszynisty potęga żywiołu ognia. Żelazny smok – te, jakże groźnie brzmiące dziś słowa to dosadne przecież określenie parowozu. Ten symbol minionej epoki,
w której widok potężnych parowozowych kół, masywnych korbowodów i wiązarów odzwierciedlał siłę i moc kolejowego przewoźnika odchodzi powoli w zapomnienie”. Do taborowych perełek należy niewątpliwie amerykański parowóz towarowy Ty246-22, to jedyny egzemplarz jaki zachował się w Polsce. W obecnych czasach liczy się finezja umysłu i technika. W USA dla PKP wyprodukowano 100 takich parowozów, spośród których 70 pracowało w Karsznicach.
Kurier Zduńskowolski 1995 rok.
Pomnik Świętego odsłonięty.
Maksymilian Maria Kolbe, właściwie Rajmund Kolbe (ur. 8 stycznia 1894 roku w Zduńskiej Woli, zm. 14 sierpnia 1941 roku w KL Auschwitz) – prezbiter, gwardian, misjonarz, założyciel organizacji Rycerstwo Niepokalanej. Pierwszy polski męczennik okresu II wojny światowej wyniesiony na ołtarze podczas beatyfikacji jako wyznawca w 1971 roku, a następnie kanonizacji jako męczennik w 1982 roku. 15 stycznia 1995 roku w Zduńskiej Woli odbyły się uroczystości kończące obchody Roku Maksymilianowego, mszy świętej przewodniczył arcybiskup Józef Kowalczyk, a homilię wygłosił biskup Roman Andrzejewski. „(…) w 101 rocznicę urodzin
św. Maksymiliana, która przypada właśnie 8 stycznia, nuncjusz apostolski poświęcił i odsłonił pomnik świętego, stojący na granitowym cokole przed kościołem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Zduńskiej Woli. Odsłonięcie pomnika połączone było z trwającymi przez dwa dni w naszym mieście uroczystościami. W sobotę, w sali widowiskowej pod wezwaniem WNMP biskup włocławski Bronisław Dembowski odprawił uroczystą mszę świętą.” Uroczystości zakończyły obchody Roku Maksymilianowego, który został zainaugurowany
w styczniu 1994 r., w obchodach brał udział również 93-letni Franciszek Gajowniczek, za którego święty Maksymilian Maria Kolbe oddał życie.
Kurier Zduńskowolski 1991 rok.
Zapominamy o ogrodach.
Zduńskowolski Park Miejski powstał na przełomie XIX I XX wieku jako prywatny ogród Zenona Andstata, właściciela zduńskowolskiego browaru, był atrakcją dla całego regionu. „Przed pierwszą wojną światową główną atrakcją zduńskowolskiego parku był zwierzyniec.
W każdej wolnej chwili przybiegały dzieci, by przyglądać się zabawom przebiegłych małp. Zaś ulubieńcem wszystkich był potężny i trochę ociężały niedźwiedź i długonoga żyrafa. Parkowe aleje tętniły życiem. Co niedzielę odbywały się popisy akrobatów, pokazy straży pożarnej i konkursy różnorodnych towarzystw sportowych, zabawy taneczne.” W parku znajduje się najstarsze drzewo w mieście – wiąz szypułkowy, zwany przez zduńskowolan dębem, który w obwodzie mierzy 590 cm, jeden z najokazalszych w kraju. „Wieść gminna niesie, iż wiąz zasadzono przed 300 laty. Ponoć odpoczywali pod nim Napoleon i Maria Walewska. Umilając sobie w ten sposób oczekiwanie na wymianę koła w powozie. Dzisiaj już trudno dociec prawdy. W starych dokumentach odnotowano jednak, iż kilka domów położonych przy dzisiejszej ulicy Złotnickiego należało do rodziny przyjaciółki Bonapartego.”
Tygodnik „Życie Zduńskiej Woli” rok 1990.
Z dziejów zduńskowolskich rodzin. HILLOWIE.
Wiek XIX i początek XX to dynamiczny rozwój miasta Zduńska Wola. Karol Hille przybył do Zduńskiej Woli w 1826 roku z pokaźnym majątkiem. „Zaraz po przybyciu wybudował magiel do tkanin bawełnianych i piętrową farbiarnię. Niedługo potem założył manufakturę wyposażoną w 40 warsztatów, wyrabiających tkaniny bawełniane oraz drukarnię ręczną. Wiadomo, iż od rządu dostał Hille pożyczkę w wysokości 20 tysięcy złotych polskich, która to suma z pewnością miała wpływ na szybki rozwój zakładu. (…)”.
W połowie lat 60 XIX wieku rodzina Hillów znacząco straciła na swoich wpływach i majątku. „W końcu XIX wieku, gdy w mieście panował głód spowodowany bezrobociem i malejącymi płacami tkaczy, powołano Komitet Pomocy Bezrobotnym. W skład którego obok innych fabrykantów i duchownych znalazł się Józef Hille. Wcześniej, bo w roku 1861 był on członkiem Rady Miejskiej.” W następnym stuleciu rodzinna Hillów nie dysponuje już pokaźnym majątkiem. Przed wybuchem I wojny światowej bracia Edward i Eugeniusz prowadzą przy ulicy Sieradzkiej garbarnię.
„W momencie wybuchu II wojny światowej Władysław Hille miał niespełna 15 lat. Z pierwszego września pamięta niemieckie samoloty lecące nad Karsznice i witające je serie złocistych pocisków wystrzelonych przez obronę przeciwlotniczą. Już na początku okupacji młody Hille został skierowany na przymusowe roboty. (…) Mimo brzmiącego z niemiecka nazwiska (i prawdopodobnie pochodzenia austriackiego) Hillowie od pokoleń czują się Polakami. W powstaniu styczniowym brał udział Emil Hille. Ojciec Władysława – Edward jako legionista walczył w I wojnie światowej. Zginął prawdopodobnie w czasie powstania warszawskiego”.
Zduńska Wola od momentu narodzin przemysłu była miastem wielonarodowościowym. Mieszkali tu Polacy, Niemcy i Żydzi. Dalszy jego rozwój miasta nastąpił w latach pięćdziesiątych
i sześćdziesiątych. Do największych przedsiębiorstw w tym okresie należały m. in. Zduńskowolskie Zakłady Przemysłu Wełnianego, Zduńskowolskie Zakłady Przemysłu Pończoszniczego, Fabryka Krosien Bawełnianych „Fakroba”.
Tygodnik „Życie zduńskiej Woli” rok 1991.
Lilijka na zakręcie
Pierwsza połowa lat 90 była dla ZHP okresem przemiany organizacji i cięcia środków finansowych. „Ostatnia fala przemian nie ominęła też Związku Harcerstwa Polskiego.
U podstaw przeobrażeń tej najliczniejszej w kraju organizacji młodzieżowej legły przede wszystkim różnice poglądów politycznych w gronie działaczy Związku, ale też…realia ekonomiczne (…).
Na naszym zduńskowolskim podwórku zmiany nie są aż tak widoczne, jak gdzie indziej.
ZHP był tu i jest nadal jedyną organizacją harcerską. Inny, na pewno nie lepszy niż poprzednio, ale jest. Hufiec Zduńska Wola – Miasto w okresie prosperity (…) w 62 drużynach skupiał grubo ponad 2, 5 tysiąca zuchów i harcerzy. Teraz, w zaledwie 37 drużynach , jest ich bez mała tysiąc”. Wiele przedsięwzięć Hufca nie doczekało się w związku z przemianami ekonomicznymi realizacji. Na wykonanie priorytetowych zadań odpowiedzieli miejscy przedsiębiorcy: „Wiele z planów Hufca nie doczekałoby się realizacji, gdyby nie Rada przyjaciół Harcerstwa, skupiająca szefów większych zduńskowolskich firm (…) PPH „Izolacja”, ZPB „Zwoltex”, Karsznicka Lokomotywownia, ZWPRI oraz PKS (…).”
Tygodnik „Życie Zduńskiej Woli” rok 1990.
Baptyści znów na swoim
17 maja 1990 roku zapisze się w pamięci zduńskowolskich baptystów. Bowiem tego dnia przekazano przedstawicielom Polskiego Kościoła Chrześcijan Baptystów ich dawnej świątyni, mieszczącej się przy ulicy Dąbrowskiego i ulicy Zielonej. „Parafia chrześcijan baptystów
powstała w 1885 roku i funkcjonowała w naszym mieście równo 60 lat. Tuż po zakończeniu działań wojennych, a praktycznie z początkiem 1945 roku przestała istnieć. (…).
W połowie lat osiemdziesiątych postanowiono, iż budynek przy ulicy Dąbrowskiego 22
na powrót pełnić będzie funkcje sakralne. Klucze doń przekazano jednak nie baptystom, ale Kościołowi polskokatolickiemu. Ci pierwsi takim obrotem sprawy nie pogodzili się. W kwietniu 1988 Naczelna Rada Kościoła Chrześcijan Baptystów złożyła do Sądu Rejonowego w Zduńskiej Woli skargę z jednoczesnym wnioskiem o wznowienie postępowania ze stycznia 1963 roku. Dwuletnie zmagania o odzyskanie świątyni przyniosły pozytywny skutek. (…)”.
W uroczystości przekazania uczestniczyli m.in.: sekretarz NRK – ksiądz prezbiter Igor Barna, proboszcz parafii w Zelowie ksiądz prezbiter Andrzej Elkowicz oraz kilkuosobowa grupa wiernych ze Zduńskiej Woli i okolic. Także byli mieszkańcy naszego miasta, a obecnie Hamburga – małżeństwo Ottona i Lilly Evert. Na najbliższe miesiące planuje się przeprowadzenie ekspertyzy stanu technicznego obiektu oraz sporządzenie dokumentacji adaptacyjnej. Kościół służyłby wiernym pod koniec przyszłego roku.
Z dziejów zduńskowolskich rodzin. SZANIAWSCY
„Niewątpliwie najsłynniejszym z Szaniawskich jest Jerzy – znany pisarz, autor „Dwóch teatrów” i „Profesora Tutki”. Ten wybitny dramaturg ze Zduńską Wolą nie ma jednak nic wspólnego, pochodził z Podlasia, z innej gałęzi rodu. Zduńskowolscy Szaniawscy wywodzą się spod Szadku, ze wsi Chodaki i Wierzchy. Tam właśnie senior rodu miał majątek ziemski. Jego syn nie chciał jednak zostać ziemianinem, postanowił uczyć się farmacji. Studiował
w Kazaniu, a po ukończeniu nauki prowadził aptekę w Rosji. Około 1850 roku wrócił do Zduńskiej Woli i założył aptekę przy ul. Kościelnej 3. Prowadził ją kilka lat, ale powodziło mu się nie najlepiej, a wpływ na to miała choroba jego żony. Był znanym działaczem społecznym, pełnił funkcję naczelnika straży pożarnej. Jego pasje odziedziczył jeden z trzech synów-Jan. Ze względu na nienajlepszą sytuację finansową rodziny, pracował w aptece u ojca. „Ożenił się z farmaceutką – panną Królikowską. W latach dwudziestych zdobył wreszcie na Uniwersytecie Warszawskim upragniony tytuł magistra farmacji. Przejął z żoną aptekę i prowadził ją z dużym powodzeniem, zyskując w mieście i okolicach powszechny szacunek. Dwaj bracia Jana nie podzielali jego zainteresowań. Tadeusz był socjalistą, Jerzy, wybrał zawód inżyniera.
We wrześniu 1939 roku Jan Szaniawski wraz z synem Kazimierzem-studentem farmacji (…)
pomagał ofiarom walk i bombardowania. W 1951 roku upaństwowiono aptekę przy ulicy Kościelnej. Pan Kazimierz był farmaceutą w trzecim pokoleniu i ożenił się też z farmaceutką , córką cenionego chemika, Karola Czechowskiego. Do emerytury pracował jako kierownik apteki
przy ulicy Szkolnej. Z rodu Szaniawskich herbu Junosza pozostał jeszcze budowniczy mostów mieszkający w Aninie oraz dwie siostry pana Kazimierza, jedna mieszkająca w Krakowie , a druga w Warszawie. W Zduńskiej Woli mieszka ich córka Anna, farmaceutka w czwartym pokoleniu.
Syn państwa Szaniawskich wybrał zawód pokrewny: jest lekarzem i osiedlił się w Zgierzu.
Trzydzieści dwa lata temu pisano w tygodniku „Życie Zduńskiej Woli”
Miejsce do nauki
W Zduńskiej Woli powstało osiedle „Południe”. „Do nowych mieszkań wprowadzają się masowo ludzie młodzi. Tacy którzy już mają dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. (…)-nie pomyślano o tym, że te dzieci muszą uczęszczać do szkoły” i najwygodniej byłoby
aby szkoła była blisko na osiedlu. „Szkoła podstawowa numer 6 została wybudowana w czynie społecznym przez mieszkańców Zdun w początkach lat sześćdziesiątych. Budującym wydawało się, że szkoła wystarczy na lata dla ich dzieci i wnuków. A teraz…”
To jedyna placówka na tym osiedlu. Jest mała i posiada kilka klas. Toteż podjęto decyzję o jak najszybszej rozbudowie, która i tak będzie przeprowadzona poza planem. Wykonawcą prac budowlanych będzie Sieradzki Kombinat Budowlany. Koszt obliczany jest na około 500 milionów złotych.
Park na Dni Zduńskiej Woli?!
Dobiegają końca prace przy odnawianiu starej części parku miejskiego im. Stefana Złotnickiego. Spółka Wodna sfinalizowała już renowację stawów. Od strony ul. Kościelnej park zostanie ogrodzony, a w niszach parkanu znajdą się ławki. Zakończenie prac przewidziane jest na początek września. Mieszkańcy naszego miasta będą mogli w ten sposób korzystać
ze spacerów w nowym parku z okazji Dni Zduńskiej Woli.
Ze zbiorów zduńskowolskiego Muzeum
Zduńskowolskie Muzeum powiększyło się o zbiór prasy polskiej z XIX i XX wieku. Najstarszymi są : „Magazyn Powszechny” z 1834 roku, wydawany w Warszawie; „Towarzysz Pracy” z 1906 roku, wydawany w Wilnie. Gromadzone są przede wszystkim-ale niestety jest ich niewiele-pisma wychodzące w Zduńskiej Woli. Brakuje numerów „Dziennika Zduńskowolskiego” wydawanego w okresie I wojny światowej przez władze okupacyjne. Poszukiwane są pisma o charakterze religijnym związane z osobą ojca Maksymiliana Marii Kolbe, oraz „Małe Dzieło Boskiej Opatrzności” drukowane i wydawane w Zduńskiej Woli
w okresie międzywojennym przez ojców orionistów.
Tygodnik „Życie Zduńskiej Woli” i rok 1988.
Wielki świat
Do Zduńskiej Woli do sklepu radiowo-telewizyjnego przy ul. Łaskiej dotarł „wielki świat”, czyli wymarzone, kolorowe telewizory japońskie „Sanyo” z ekranem 21 i 24 calowym „co sobie szanowny klient życzy. Zakup od ręki! Tylko… ano właśnie.Cena za mniejszy prawie milion czterysta tysięcy, za większy również milion z dodatkiem prawie 700 tysięcy!!! Drobiazg. ” Prawdopodobnie cena, do której mieszkańcy nie są przyzwyczajeni powoduje, że kupujących jest niewielu.
Sensacyjne znalezisko. Żandarmeria na poddaszu.
W jednym ze zduńskowolskich domów dokonano niezwykłego odkrycia. „Między belkami dachu tkwiły zatknięte dokumenty spisane w języku niemieckim. (…) okazało się że jest to archiwum zduńskowolskiej żandarmerii z lat okupacji hitlerowskiej”. Odnalezione dokumenty (324 sztuki) to raporty o położeniu miasta, aprowizacji mieszkańców dotyczące działalności konspiracyjnej i dywersyjnej, informacje o aresztowaniach i akcji przesiedleńczej, rewizjach i egzekucjach (w tym również o pierwszej publicznej egzekucji na rynku w listopadzie 1939 r.) Znajdują się również dokumenty ukazujące wyniki werbunku do policji, wiadomości o samym posterunku-jego stanie personalnym i planie organizacji. Na komplementarny charakter odnalezionej dokumentacji wskazuje ich datowanie. Pierwsze bowiem pochodzą z jesieni 1939 r. a ostatnie opatrzono datą 12 stycznia 1945 r. Dokumentacja trafiła do Muzeum Historii Miasta Zduńska Wola.
Tygodnik Życie Zduńskiej Woli” i rok 1988.
Zduńskowolanie o Kępinie
W 1988 roku Zduńska Wola miała plany związane z budową zbiornika retencyjnego „Kępina” wokół którego powstałby ośrodek wypoczynkowy dla mieszkańców. Jak się wypowiedzieli
zduńskowolanie? Oto opinie.
- ”Najbardziej podoba mi się uniwersalność tego obiektu. Latem jezioro, zimą ślizgawka oraz zjeżdżalnia saneczkowa i narciarska”.
- ”Wspaniała sprawa! Zamiast tłuc się na jednej nodze ileś tam godzin, wsiadam w autobus miejski i po kilku minutach jestem na miejscu. Atu jak w kurorcie: woda, las, boiska, korty, gastronomia. A do tego jeszcze molo!”.
- ”Nigdy nie myślałem, że będę w Zduńskiej Woli pływać żaglówką”.
- ”Tak zwane „wczasy pod gruszą” przestaną być wreszcie fikcją (…)”.
- ”Kępina” jest tak samo potrzebna jak mieszkania, sklepy, przedszkola i szkoły”.
LISTY ZDUŃSKOWOLAN DO REDAKCJI TYGODNIKA – Podpowiedziane w środę
NA KIEROWCĘ…
Mieszkańcy ulicy Jasnej, skarżą się na kierowcę „kamaza” o numerze rejestracyjnym…
który urządził sobie parking na terenie jednej z posesji. Uruchamia silnik o różnych porach dnia
i nocy oraz niszczy krawężniki. Mają jeszcze kolejny problem z inną posesją, nieogrodzoną i nieużytkowaną, na której spotykają się amatorzy „patykiem pisanego” i temu podobnych trunków. „Małpi gaj” leży w sąsiedztwie drugiego liceum. Proponują objęcie go szczególną ochroną.
BRUD PO RAZ WTÓRY
Jedna z mieszkanek bloku przy ulicy Osmolińskiej skarży się na brud panujący w tym bloku, obskurne klatki schodowe, fetor kocich odchodów sprawia bardzo przygnębiające wrażenie.
I zapytuje czy Spółdzielnia odnowi tę część bloków bo jest to w jej zakresie. Ostatnie malowanie było 8 lat temu!
CHLEBA NASZEGO…
Czytelniczka żali się na pieczywo które jest coraz podlejszej jakości. Ciemne (jakby zakurzone), źle wypieczone, szybko czerstwieje. Czyżby naszym piekarzom zależało na uświadomieniu wszystkim, że ustępują swoim kolego po fachu z Szadku i Sieradza – pyta.
Co o tym sądzą piekarze?
DZIWNY DEFICYT
Panią Stanisławę dziwi brak koszy na śmieci które zniknęły z ulic miasta akurat w sezonie jesienno-zimowym. Jest oburzona papierami opakowań od cukierków i niedopałków papierosów walających się beztrosko po ulicach Zielonej, Łaskiej, Kilińskiego”, stosami makulatury.
Czemu przypisać to zniknięcie? – zapytuje.
Trzydzieści pięć lat temu tak pisano w tygodniku „Życie zduńskiej Woli”…
Udana impreza – Miejski Dom Kultury w Zduńskiej Woli zaprosił Estradę Lubelską z programem „Rozrywka z morałem”. Wystąpili znani i popularni wykonawcy. Konferansjerkę – dostojnie ale
z humorem prowadził znany spiker telewizyjny Jan Suzin. Młodzieżowej widowni, ale nie tylko, bardzo przypadły do gustu piosenki wykonywane przez Felicjana Andrzejczaka, Renatę Danel, Elżbietę Igras. Śmiech na widowni wywoływał swoimi monologami Stefan Friedman. Szkoda tylko, że nie przyjechała zapowiadana i oczekiwana Krystyna Sienkiewicz. O tym, że w mieście potrzeba co pewien czas występów na najwyższym poziomie świadczy fakt, że wszystkie miejsca na widowni i to na trzech spektaklach były zajęte. A bilety kosztowały wcale nie tak mało, bo 400 zł od osoby”.
Osiedle żyje koleją – „Karsznice. Niby dzielnica Zduńskiej Woli, a tak w zasadzie oddzielne miasto”. Mieszkańcy na pytanie „Gdzie mieszkasz?” odpowiadają „W Karsznicach”. To tu „rządzą” kolejarze, osiedle żyje koleją, lokomotywownią. Kolejarze po służbie chcą wypocząć, zrelaksować się „i to nie gdzie indziej, tylko tu gdzie mieszkają – w Karsznicach.
Tu chcą posyłać dzieci do przedszkola i szkoły, chodzić do kina i na koncerty (…). Tu chcą wygodnie mieszkać i żyć”. Chętnie korzystają z Domu Kultury „Kolejarz” oraz „mają swoją własną kolejową służbę zdrowia. Karsznice to ulice z domami budowanymi przed wojną i w latach 50. Dopiero od niedawna powstają nowe na Okrzei. No i domki jednorodzinne. Te stare, poniemieckie i nowe –wybudowane przez kolejarzy przy ogromnym nakładzie sił całych rodzin”.
Trzydzieści pięć lat temu pisano w tygodniku „Życie Zduńskiej Woli”…
„Czy wypięknieje plac Wolności” – do redakcji „Życia Zduńskiej Woli” nadszedł list od czytelnika zawierający propozycje „położenia asfaltowych dywaników na alejkach pl. Wolności oraz dokonania zwartej zabudowy tego placu, obecnie przypominającego swym wyglądem wieś”.
– „Czyżby ojcowie miasta tego nie widzieli?”- pyta czytelnik.
Na pismo odpowiedział zastępca naczelnika mgr Janusz Kalinowski „(…) Dokonanie zwartej zabudowy placu Wolności jest również życzeniem władz miejskich. W tym celu zlecono opracowanie planu zagospodarowania i uporządkowania centrum miasta do odpowiednich biur projektowych”. Pierwszym elementem zabudowy placu Wolności przy ul. Getta Żydowskiego będzie przychodnia zdrowia. Sprawa ulepszenia nawierzchni alejek na placu Wolności jest rozważana do wykonania w roku bieżącym (1985 )”.
Od redakcji:
„A nam pozostaje wierzyć że plac Wolności zacznie zmieniać swoje oblicze”.
„Zduńskowolskie kłopoty” – do redakcji tygodnika zgłosił się zduńskowolanin „który opowiedział jak to chciał telefonicznie wezwać pogotowie. Godzina była późna, biura i sklepy pozamykane a więc pozostały uliczne automaty. Znalazł ich osiem. Żaden nie był sprawny. Brakowało słuchawki, automat połykał monety nie łącząc z wykręcanym numerem, zdarzyło się że nie było aparatu”. W tej sytuacji nasz czytelnik dobiegł do pogotowia i osobiście poprosił
o pomoc”.
Redakcja pyta – „A co na to Urząd Telekomunikacyjny ?”.
Trzydzieści osiem lat temu pisano w tygodniku „Życie Zduńskiej Woli”…
„Nie mam chęci do roboty” – „O pasożytach społecznych, nierobach, obibokach napisano już tyle (…) Zduńska Wola także nie odbiega od normy. Przyciśnięci koniecznością posiadania w dowodzie osobistym pieczątki potwierdzającej fakt zatrudnienia posiadacze dwóch lewych rąk do pracy zgłaszają się do wydziału i nawet niespecjalnie grymaszą w ofertach. Załatwiają formalności i teraz tylko kwestią czasu jest kiedy robotę porzucą. Czasem wytrzymują parę miesięcy – i to już jest dobrze. Częściej kilka tygodni a nierzadko są wypadki że już po paru dniach”. Z dalszej części artykułu możemy się dowiedzieć, iż na koniec października w Wydziale Zatrudnienia i Spraw Socjalnych czekało na chętnych 783 miejsca pracy. Ok. 600 miejsc było dla mężczyzn na stanowisku robotniczym, zaś kobietom proponowano stanowiska służby finansowo -księgowe, pracownik socjalny służby zdrowia. Bardzo dużo ofert pochodziło też z zakładów włókienniczych, ale kobiety nie były zainteresowane pracą na trzy zmiany. „Praktycznie każdy, kto się zgłosi do wydziału może dostać pracę. (..). Problemem jest tych kilkaset miesięcznie, którzy zjawiają się w wydziale porzuciwszy poprzednią pracę. Znaczna część wraca tu jak bumerang co pewien czas”.
„Z Ukosa. Dziwne ale prawdziwe” –w Zduńskiej Woli przez trzy dni nieczynna była kawiarnia
w Domu Kultury, druga zaś „kawiarnia „Mokka” zanotowała zwiększoną ilość klientów, którzy w szybkim tempie wypili całą kawę, herbatę i przydział napojów chłodzących. W rezultacie spora grupa młodzieży w wieku szkolnym siedziała o suchej buzi i papierosie”. Aby wypełnić nudę powyciągali torby i zaczęli odrabiać lekcje. Rozwiązywali zadania z matematyki, egzaminowali się z historii. „Szkoda, że na ogół czynne są obie kawiarnie i można się w nich zająć piciem kawy, herbaty i oranżady. Krzywa ocen wtedy pewnie spada…”
Tak pisano w tygodniku „Życie Zduńskiej Woli” w 1982 roku.
„O ręcznikach, tygrysach i balonach” – „W niewielkim pokoiku, znajdującym się na samym końcu mrocznego korytarza (…) budynku „Zwoltexu” kilka młodych pań rozrysowuje na milimetrowym papierze wzory nowych ręczników. Szumna nazwa pokoiku brzmi: „Wydział Wzornictwa Zakładów „Zwoltex”. Bez ręcznika żyć się nie da, a „Zwoltex” dba o to aby z ręcznikami produkowanymi w tej fabryce życie było bardziej kolorowe i wesołe”. Z artykułu dowiedzieć się możemy, iż ręczniki i koce bardzo wysoko były notowane wśród kupców światowych. W USA i Kanadzie gustowali w dużych ręcznikach ze wzorami takimi jak balon, kotwica koło sterowe, latawce. A to wszystko kolorowe i nasycone. Szwedzi zaś w ręcznikach skomponowanych z brudnych barw, w desenie, Niemcy we wzory z żaglowcami. W 1982 roku w Polsce „na pniu” był wykupywany koc ze wzorem tygrysa.
„Niecodzienna zguba” – „W pierwszych dniach sierpnia odkryto przy jednej ze zduńskowolskich ulic niecodzienną zgubę: samochód osobowy marki syrena, rok produkcji 1978. Samochód był zamknięty, otwarty natomiast był bagażnik, gdzie funkcjonariusze MO znaleźli rower-składak i łom. Tablice rejestracyjne były sfałszowane”. W dalszej części artykułu pisze, iż auto nie było poszukiwane ani skradzione. „Być może po przeczytaniu tej informacji ktoś zajrzy do swojego garażu i odkryje jego brak” i następuje opis marki syreny- kolor, numer silnika i podwozia.
Przypomnijmy sobie co pisano w tygodniku „Życie Zduńskiej Woli” w roku 1959.
Wzrósł księgozbiór Biblioteki Miejskiej– z artykułu dowiedzieć się możemy iloma tomami dysponowała placówka, a było to 13061 książek, liczba czytelników wynosiła 803 osoby,
w tym 145 uczniów. Poważną trudnością w pracy był brak odpowiedniego pomieszczenia lokalnego gdyż w tym czasie mieściła się w dwóch pokojach przy Alei Kościuszki.„A przydałoby się uruchomienie czytelni przy Bibliotece, gdzie zwolennicy książek mogliby w ciszy i spokoju poczytać (…). Uważamy także, że szersze rzesze mieszkańców naszego miasta powinny korzystać z usług Biblioteki Miejskiej (…) gdyż dobra i interesująca książka stanowi na pewno godziwą i miłą rozrywkę po trudach ciężkiej, zawodowej pracy”.
Harce na drogach i ulicach nie ustają – Inspektorat Ruchu Drogowego przy Komendzie MO w Zduńskiej Woli przeprowadził na terenie Zduńskiej Woli akcję. Na 386 wykroczeń drogowych mandatami ukarano 343 rowerzystów, 15 woźniców i 5 kierowców.
„Najczęściej powtarzającym się wykroczeniem jest jazda rowerzystów parami jeden obok drugiego”.
Po zakończeniu się sytuacji epidemiologicznej w kraju, zapraszamy do korzystania z naszej archiwalnej prasy regionalnej i przy okazji powspominania jak to kiedyś było w naszym mieście.