Podcast „Mądra głowa zna przysłowia”

Odcinek 1

Jingiel

Witamy w pierwszym odcinku audycji o przysłowiach. Zapytamy nasze małe czytelniczki:

Czy wiecie co to znaczy „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie” i dlaczego tak się mówi w pewnych sytuacjach? A dlaczego „strach ma wielkie oczy”? I czy naprawdę „gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść”.

W naszej audycji poznacie znaczenie niektórych przysłów i związków frazeologicznych.

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie

Przysłowie to przestrzega nas przed ludźmi którzy są naszymi przyjaciółmi kiedy jesteśmy im przydatni. Jednocześnie pokazuje nam, że tylko ci którzy podają nam pomocną dłoń w razie nieszczęścia, godni są nazywania przyjaciółmi.

Czy przyjaźń powinna być bezinteresowna? Niewątpliwie tak, gdyż pomaganie sobie na zasadzie „ coś za coś” jest tylko i wyłącznie przejawem życiowego cwaniactwa. Cóż to za przyjaciel, który pomaga nam licząc na osobiste korzyści. W sytuacji grożącego mu niebezpieczeństwa, prędzej ucieknie niż udzieli nam pomocy. Jeżeli prawdziwy przyjaciel podaje nam pomocną dłoń, z pewnością nie oczekuje niczego w zamian, gdyż sama możliwość służenia drugiemu człowiekowi powinna być dla niego największą nagrodą.

Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść

Przysłowie to uczy nas, że gdzie kilku specjalistów od jednej rzeczy tam ciągle są problemy. Dlatego w sprawach które mamy wątpliwości winniśmy radzić się jednej osoby i jej ufać.
Kiedyś gotowałam zupę z córką Zosią, dałam jej łyżkę, żeby mieszała w garnku. Po chwili poprosiłam, żeby wrzuciła listek laurowy i ziele angielskie i pilnowała, żeby zupa nie wykipiała. W tym czasie zadzwonił telefon, wyszłam do drugiego pokoju, żeby porozmawiać. I wtedy wrócił tata Zosi, dziewczynka zaaferowana zaczęła opowiadać tacie co wydarzyło się w szkole. Kiedy skończyłam rozmowę telefoniczną, weszłam do kuchni a tam pół zupy wykipiało. Tata skwitował krótko „Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść”.

Strach ma wielkie oczy

Mówiąc: Strach ma wielkie oczy, ma się na myśli, że pod wpływem strachu wszystko wydaje się bardziej groźne i niebezpieczne, niż jest w rzeczywistości; ten, który się boi, ma skłonności do wyolbrzymiania niebezpieczeństwa.
Tak jak moja córka wczoraj :„Mamo mamo, pod moim łóżkiem siedzi potwór, taki straszny zobacz sama. Mama zerka pod łóżko, a tam mała myszka. Czasem każdemu się zdarzy, że się nadmiernie wystraszy, gdy coś nagle go zaskoczy, bo strach ma zwykle wielkie oczy”.

Odcinek 2

Jingiel

Witamy w kolejnym odcinku audycji o przysłowiach.

Czy wiecie co to znaczy „przebierać jak w ulęgałkach” i dlaczego tak się mówi w pewnych sytuacjach? A dlaczego nie wolno „dzielić skóry na niedźwiedziu”? Czemu „jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził”?

Przebierać jak w ulęgałkach

Tak się mówi, kiedy ktoś grymasi, wydziwia i nie umie się zdecydować, choć ma duży wybór. A ulęgałka to nic innego jak gruszka, a właściwie gruszeczka. Te małe gruszeczki to owoce polnej gruszy. I tak to z nimi jest, że dopóki trzymają się gałęzi,są żółte, ale ich miąższ jest twardy i cierpki Dopiero gdy spadną i sobie poleżą, to miękną, ciemnieją, stają się soczyste, słodkie i nabierają aromatu. Można je zbierać w trawie, najlepiej dzień lub dwa po opadnięciu z drzewa, kiedy zdążą się już dobrze uleżeć. Ale trzeba uważać, bo gdy leżą odrobinę za długo gniją i przestają być smaczne. Tak czy owak, nie uniknie się długiego przebierania, szukając gruszeczki, która będzie w sam raz do zjedzenia.

Dzielić skórę na niedźwiedziu

Rzecz w tym, żeby nie rozporządzać czymś, czego jeszcze nie mamy, a co może być trudne do zdobycia. O to właśnie chodzi w tym przysłowiu. Dawno temu dwaj myśliwi wybierali się na polowanie. Chcieli ustrzelić niedźwiedzia i rozpowiadali o tym wszystkim wkoło. Niedźwiedź jeszcze chodził po lesie i miał się dobrze,a oni już planowali, komu i za ile sprzedadzą jego skórę. Pożyczali pieniądze, dobrze się bawili, obiecując, że zwrócą wszystko co do grosza, gdy tylko sprzedadzą niedźwiedzią skórę. W końcu ruszyli do lasu tropić zwierzę w międzyczasie kłócąc się ile warte będzie jego futro. Nagle go ujrzeli. Był wielki i silny i bardzo zły. Jeden z myśliwych uciekł na drzewo, drugi padł na ziemię i wstrzymał oddech i modlił się, by niedźwiedź nie rozszarpał go. Misiek podszedł do leżącego, obwąchał go, potarmosił, ale krzywdy mu nie zrobił. Gdy zniknął w zaroślach, obaj myśliwi wzięli nogi za pas. Uciekając pogubili strzelby, ale biegli dalej gnani strachem, że niedźwiedź ich goni. Gdy byli już bezpieczni, ten który leżał plackiem na ziemi, był pewny, ze usłyszał od niedźwiedzia pewna radę, by na przyszłość, póki niedźwiedź w lesie siedzi, nie handlował jego skórą.

Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził

Przysłowie to pokazuje nam, że nie zależnie od tego jak będziemy się starać dogodzić każdemu z osobna to i tak jest to nie możliwe do wykonania. Zawsze znajdzie się człowiek, który ma własne potrzeby, często odmienne od potrzeb innych ludzi.

Pani w pewnej klasie chciała ustalić gdzie jechać na wycieczkę. Każdy chciał jechać gdzie indziej. Chłopcy na spływ Dunajcem, albo do kopalni soli w Wieliczce, a dziewczyny do zoo albo w góry. Pani zdecydowała, że pojadą do Wieliczki, a wtedy połowa klasy się obraziła. Gdyby wybrała wycieczkę do zoo, to obraziłaby się ta druga połowa. Cokolwiek by postanowiła, ktoś by narzekał. Tak jak w bajce: Dawno dawno temu ojciec i syn wybrali się na bazar. Ojciec na grzbiecie osła, a syn pieszo. Kiedy dotarli na miejsc, zgromadzeni tam kupcy wytknęli ojcu, że jest bezduszny, bo jedzie wygodnie na ośle, a chłopak wlecze się w upale i kurzu. Następnym razem wybierając się na bazar ojciec z synem zamienili się rolami, chłopiec jechał na ośle, ojciec szedł za nim. To też nie spodobało się innym. Po raz trzeci w drodze na bazar obaj szli piechotą, prowadząc za sobą osła na postronku. Na ich widok kupcy zaczęli się śmiać, że taki kawał drogi idą piechotą. Następnym razem obaj wdrapali się na grzbiet osła. To również nie spodobało się ludziom, gdyż uznali, że męczą zwierzę. Ojciec uznał więc, że najlepszym rozwiązaniem będzie, kiedy zaniosą osła na bazar na własnych barkach. Przywitały ich śmiech i drwiny. Wniosek z tego taki, że czego byśmy nie zrobili, zawsze znajdzie się ktoś komu się to nie spodoba.

Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta

Przysłowie uczy nas, że tam gdzie jest spór między dwoma osobami, tam korzysta ktoś inny.
Przykład literacki np. Bajka – to krótki utwór literacki zawierający morał .Przykładem może być bajka Krasickiego ‘’Wilczki ‘’

Trzy wilczki pozostawione w norze bez opieki kłóciły się o to, który z nich jest najładniejszy. Zwabiona hałasem wywołanym przez dzieci nadbiegła wilczyca. Maluchom dostała się bura (nagana) za brak ostrożności. Gwar mógł do nich sprowadzić strzelca (myśliwego), który zabiłby wilczki, a urodę ich futerek oceniłby kuśnierz (rzemieślnik szyjący futra). Morał -Gdzie się dwóch bije, tam trzeci korzysta.

Odcinek 3

Jingiel

Witamy w kolejnym odcinku audycji o przysłowiach.

Czy wiecie co to znaczy „Z żartami jak z solą – nie przesadź, bo zabolą” i dlaczego tak się mówi w pewnych sytuacjach? A dlaczego „Plotka ma długie nogi i ostro zakończone rogi”? Czemu „jedna jaskółka wiosny nie czyni”?

Posłuchajcie…

Z żartami jak z solą – nie przesadź, bo zabolą

Chodzi tu o to, że we wszystkim trzeba mieć umiar. Jeżeli dodamy za dużo soli do potrawy to łatwo coś przesolimy, dokładnie tak samo jest z żartami, jeżeli za dużo będziemy z kogoś żartować lub z jakiejś konkretnej sytuacji to ta osoba może poczuć się urażona i co gorsza – obrazić się na nas.

Antek uwielbiał robić żarty swojej młodszej siostrze, a to wrzucił jej sztuczna muchę do zupy, a to podłożył jej na krzesełku w autobusie prykającą poduszeczkę. Kiedy Julka na niej usiadła rozległ się specyficzny dźwięk, coś jak by stado słoni puściło serię przeokropnych bąków i wszyscy w autobusie zaczęli się śmiać. Z czasem figle Antka już nikogo nie dziwiły. W końcu jednak chłopiec przesadził. Zrobił przykrość Julce. Kiedy siostra poskarżyła się bratu, że w przedszkolu dokuczają jej, bo jest najmniejsza, Antek zrozumiał, że nadarza się okazja by zażartować sobie z siostry. Wmówił Julce, że jeśli posiedzi na drożdżach to na pewno urośnie. Rozłożył pod gorącym kaloryferem starą gazetę, rozsypał na niej pokruszone drożdże i polecił siostrze usiąść na nich i się nie wiercić. Żeby szybciej urosła nakrył ją obrusem. Po jakimś czasie Julce było bardzo niewygodnie i gorąco, płakała cichutko bo nie wiedziała czy może wstać i stracić szansę na to, że urośnie, czy posłuchać brata i zostać pod kaloryferem. Zapłakaną Julkę znalazła mama i była bardzo zła na Antka, że tak zażartował z młodszej siostry. Żeby dać nauczkę synowi, na kolację podała mu kanapkę z bardzo mocno posolonym pomidorem. I powiedziała: Pamiętaj, z żartami jak z solą – nie przesadź, bo zabolą.

Plotka ma długie nogi i ostro zakończone rogi

Polskie przysłowie mówi o tym,że plotka szybko się rozchodzi, pędzi szybko jak osoba o długich nogach. Ostre rogi oznaczają,że sprawia często ból, i rani człowieka którego plotka dotyczy. Plotki raz wypuszczonej nie da się zatrzymać.
Do pewnej klasy dołączyła nowa koleżanka. Uczniowie szybko ja ocenili i uznali,że jest złodziejką, po tym jak dwie dziewczynki widziały jak Kasia nie płaci za bułkę w szkolnym sklepiku, tylko się częstuje i wychodzi. Plotka o tym,że Kasia „kradnie” szybko rozeszła się po klasie. Łatwo było im oskarżyć nową koleżankę o kradzież, gdy jednej z nich zginął telefon. Okazało się, że łatwo jest oceniać innych na podstawie plotki. Dzieci nie wiedziały, że mama Kasi pracuje w szkolnym sklepiku i dlatego wolno jej nie płacić za kanapki. A telefon Zuzi znalazł się w łazience, gdyż myjąc ręce zostawiła go na umywalce. Jak widać Plotka ma długie nogi i ostro zakończone rogi

Jedna jaskółka wiosny nie czyni

Jedna jaskółka wiosny nie czyni to przysłowie, które ma przestrzec przed wyciąganiem pochopnych wniosków. Znaczy to tyle, że nie należy sądzić na podstawie pojedynczych zdarzeń i dokonywać uogólnień.

Przenośny sens przysłowia zawdzięczamy Arystotelesowi. Przeczytał on pouczającą bajkę Ezopa Rozrzutnik i jaskółka (albo Młody utracjusz i jaskółka) i zachwycił go morał z niej płynący. Chodziło o to, że pewnego razu jaskółka wyleciała z zimowego ukrycia na powietrze, gdyż poczuła powiew wiosny, co zobaczył młody utracjusz, czyli człowiek lekkomyślnie postępujący, i postanowił sprzedać zimowy płaszcz, a otrzymane pieniądze roztrwonić na hulanki. Tymczasem po kilku dniach mrozy wróciły…
Przesłanie powiedzenia Jedna jaskółka nie czyni wiosny (albo …wiosny nie czyni) wydaje się więc jasne: nie wystarczy jeden jedyny raz zrobić coś dobrego dla drugiego człowieka, żeby wyrobiono sobie o kimś takim dobrą opinię; nie wystarczy raz jeden odpowiedzieć śpiewająco na lekcji języka polskiego, by uznano nas za dobrego ucznia itp. Właściwą opinię o kimś wyrabia się po dłuższym okresie, na podstawie zachowania czy postępowania w różnych sytuacjach, najczęściej trudnych i niespodziewanych.

Wyświadczyć komuś niedźwiedzią przysługę

Niedźwiedzią przysługą nazywamy takie działanie, które zamiast pożytku przynosi szkodę. Działamy w dobrej intencji, jednak rezultat jest nie najlepszy. Jest to zatem przysługa nie w porę, wręcz zupełnie niepotrzebna.
Źródłem pochodzenia naszego przysłowia jest bajka o niedźwiedziu i pustelniku, którzy się przyjaźnili. Obaj byli samotnikami, pewnie dlatego przypadli sobie do gustu. Staruszek dogadzał misiowi, częstował miodem, szczotkował futro i doglądał go w czasie zimowego snu. Niedźwiedź za to nie odstępował pustelnika na krok i pomagał we wszystkim. Pewnego razu staruszek uciął sobie pod lasem popołudniową drzemkę. Niedźwiedzia też morzył sen, gdy nagle zobaczył wielka muchę, która z głośnym brzęczeniem usiadła na czole śpiącego pustelnika. Oburzyło to niedźwiedzia. Nie mógł pozwolić, by to muszysko obudziło jego przyjaciela, albo go ugryzło. Niewiele myśląc, złapał kamień zamachnął się wielka łapą i uderzył. Oczywiście mucha zginęła na miejscu. Pustelnik niestety też. Niedźwiedź miał dobre zamiary, ale skutek był opłakany. I tak zrodziło się przysłowie o niedźwiedziej przysłudze.